piątek, 20 marca 2009

Naturalizacja w piłce, czyli Rogera Guerreiro przypadki


W reprezentacji Polski powinni grać ludzie związani uczuciowo z tym krajem, mówiący tym językiem, dla których całowanie orzełka po strzelonej bramce to nie tylko pusty gest. Pod żadnym pozorem kadra nie może przypominać klubu. Chyba, że tym klubem byłby Athletic Bilbao- zespół, który w lidze hiszpańskiej, gdzie najlepsze drużyny mają po dziesięć reprezentantów różnych krajów gra samymi Baskami. I jako jeden z trzech nigdy z tej ligi nie spadł. Niestety nasze władze (piłkarskie i polityczne) zdają się tego nie rozumieć.

W dawnych czasach (przed i tuż po drugiej wojnie światowej) „transfery” między reprezentacjami były możliwe. Ferenc Puskas po zamieszkaniu w Madrycie zaczął występować w kadrze Hiszpanii. Jego kolega z Realu (w barwach „Królewskich” zdobyli pięć Pucharów Mistrzów z rzędu!) Alfredo di Stefano reprezentował aż trzy kraje (Argentynę, Kolumbie oraz Hiszpanie). Po prostu grał w kadrze państwa, w którym aktualnie mieszkał. Polska też ma taki jeden, niechlubny przypadek. Po wybuchu wojny Ernest Wilimowski (do 1939 roku strzelił dla naszej kadry 21 bramek) podpisał volksliste i reprezentował III Rzesze.
W innych dyscyplinach sportu do dziś naturalizacja jest czymś normalnym. Chinka Li Qian będzie reprezentować Polskę na olimpiadzie w stolicy swego rodzimego kraju, a kadra koszykarzy co i rusz jest zasilana przez amerykanów grających w naszej lidze. FIFA jednak w porę się opamiętała i nałożyła spore obostrzenia wobec piłkarzy pragnących zmienić reprezentacje. Muszą to zrobić przed ukończeniem 21 roku życia. Jeśli zagrali o punkty w młodzieżówce i nie mieli w tym czasie drugiego paszportu to do końca życia mogą grać tylko w kraju, którego kadrę młodzieżową reprezentowali. Piłka reprezentacyjna straciłaby sens gdyby zmiana była tak łatwa jak np. w lekkoatletyce. Mogłoby dojść do skupowania przez bogate kraje najlepszych piłkarzy. Kibice nie mieliby już zupełnie, z kim się identyfikować. Niektórzy jednak tego nie rozumieją.

Naturalizacja Rogera, wbrew powszechnej opinii, że wszyscy tak robią we współczesnym futbolu, zbliżyła nas bardziej do poziomu Azerbejdżanu (który na zeszłe eliminacje mistrzostw świata dokooptował sobie kilku, grających w miejscowej lidze, Brazylijczyków) niż do czołówki piłkarskiego świata. Bo jednak wszyscy taki nie robią! Często przytaczani w dyskusjach o naszym canarinhos Klose i Podolski do Niemiec wyjechali jako mali chłopcy, wychowywali się w tym kraju, mówili po niemiecku. Tak samo sprawa ma się z czarnoskórym Asamoahem, który do kraju Goethego z Ghany przybył w wieku 12 lat. Zidane urodził się w Marsylii. Nawet chorwacki Brazylijczyk Eduardo został sprowadzony przez skautów Dynama Zagrzeb gdy miał 15 lat. Grają oni w reprezentacjach krajów, z których nie pochodzą, ale których obywatelami się czują. Stali się nimi przez długie lata życia w tych państwach, przez wspólny język. Roger w Polsce jest dwa lata, a po naszemu umie chyba tylko „na zdrowie”.

Plan Rogera wydaje mi się jasny: chce on zdobyć paszport UE, żeby bez ograniczeń robić karierę za granicą. Polskie obywatelstwo sprawi, że limity dla obcokrajowców w najlepszych ligach Europy przestaną go obowiązywać. Niezłą odskocznią dla tej kariery jest EURO 2008. W wywalczeniu awansu do tej imprezy Guerreiro jednak nie uczestniczył- przyszedł na gotowe. Ciekawe jak się teraz czuje Piotr Brożek, król strzelców polskiej ligi, który musiał zostać w domu… Ciekawe także jak szybko Roger, w ferworze walki o kontrakt na zachodzie, o naszym kraju zapomni? Jednego takiego „Polaka” już mamy. Zwie się Olisadebe i ostatnio w wywiadzie (udzielonym po angielsku) pozwiedzał, że nie interesuje się polską piłką i życiem w naszym kraju. Pamiętam jak po mistrzostwach świata w 2002 roku nie mógł grać w kadrze z powodu kontuzji- kilka dni później całkiem zdrów występował w greckim Panathinaikosie. Przynajmniej ma żonę Polkę…

Tak więc, podczas gdy tysiące naszych rodaków z Kazachstanu nie może się doczekać Karty Polaka jeden Brazylijczyk dostaje obywatelstwo w trybie natychmiastowym- za dobre występy w naszej lidze. Z tego co pamiętam Otto Rehhagel, który cztery lata temu niespodziewanie poprowadził Grecje do tryumfu w Mistrzostwach Europy, nie potrzebował żadnych Brazylijczyków- tytuł wywalczyli sami przedstawiciele Hellady. Przeciw Rogerowi protestowali także kibice. Fani Jagielloni rozwiesili transparent: „Roger nigdy nie będziesz Polakiem” i (mimo, że treść nie łamała prawa) zostali ukarani za domniemany rasizm zamknięciem stadionu na kilka meczy. Trzeba jednak stwierdzić, że prezydent dając Rogerowi polski paszport przyjął go do wspólnoty posiadaczy polskiego paszportu, a nie do wspólnoty narodowej. Czym jest naród? Jest to wspólnota języka i tradycji. Jest to pojęcie uniwersalne. Niezależne od istnienia państwa, bo gdy państwa polskiego nie było, Polacy żyli. Czy gdy państwo istnieje, inaczej rozumiemy pojęcie "naród", niż gdy państwa nie ma? Nie ma papieru na przynależność do narodu. Roger nie jest Polakiem, bo nie mówi po polsku, a poza tym jego rodzice nie byli Polakami. Jest za to Brazylijczykiem, bo doskonale mówi po portugalsku. Nie jest Polakiem, bo nie wie, o co chodzi z "Jeszcze Polska nie zginęła". Jest za to Brazylijczykiem, bo wie, o co chodzi z "Ouviram do Ipiranga as margens plácidas" ("Usłyszały spokojne brzegi Ipirangi"), o którym my nie mamy pojęcia. Co ciekawe do protestu dołączył się także Dariusz Dudka. O nowym koledze z kadry powiedział: (…) nagle pojawiają się kolejni chętni do gry w naszej reprezentacji. Śmieszy mnie to, bo w ten sposób chcą przede wszystkim wypromować własną osobę. Dobrze wiedzą, że nie mają szans na grę w swojej reprezentacji, więc u nas szukają swojej szansy na dalszy rozwój kariery. Nie podoba mi się takie podejście. Czym trafił w samo sedno ale wywołał także medialną burze wobec której postanowił zamilknąć.

Kibice już dawno przestali się identyfikować z piłkarzami ze swych klubów. Zmieniają się oni niemal co sezon. Za to w kadrze zawsze grali nasi reprezentanci, najlepsi w kopaniu piłki spośród czterdziestu milionów współobywateli. Tego nie da się logicznie wytłumaczyć- po prostu czuło się, że to nasi, członkowie naszej wspólnoty, reprezentujący nas wszystkich. Teraz nam to odebrano. Zastanawiałem się czy oglądać mecze kadry na Euro. Na pewno się złamie i zobaczę je wszystkie. Nie będą mnie już jednak tak cieszyły jak myślałem jeszcze kilka miesięcy temu.


PS. Artykuł napisany 6.06.2008- przed finałami Mistrzostw Europy (które poglądów autora w ogóle nie zmieniły)

2 komentarze: